Wszyscy straciliśmy kogoś bliskiego.
Śmierć stawia nas w obliczu bezsilności, która nas obezwładnia i zabiera w nieznane.
A kiedy pojawia się kradnąc ukochaną osobę, przeszywa serce bólem i odznacza w nim swoje piętno, które przypomina nam stale jacy jesteśmy wobec niej bezsilni.
Wobec ciosu, który spadł na Rodzinę, niełatwo znaleźć słowa pociechy. Można jedynie życzyć sił do zniesienia tego bólu, który tylko czas może złagodzić. Przyjmijcie od nas wyrazy najszczerszego współczucia i zrozumienia.
Marek Padjas
Grotmaszt
Siostry i Bracia Bractwa Kaphornowców
Do Zbyszka. Ostatnie pożegnanie,
Milczeć czy mówić ? Są sytuacje w których milczeć by wypadało, gdyż każde słowo wydaje się nie takie, jakie chciałoby się wypowiedzieć. Do takich sytuacji należy dzisiejsza uroczystość. Przy trumnie naszego drogiego kolegi Zbyszka milczeć by wypadało i pogrążyć się w zadumie nad nieprzeniknioną tajemnicą życia i śmierci.
Zgromadzeni nad grobem wspominamy raz jeszcze historię jego życia, opowieść, którą zna większość z nas. On odszedł z naszego grona. Nad jego głową darń zielona, a w nogach zimny głaz. Był naszym serdecznym kolegą, łączyła nas bardzo specjalna przyjaźń. Był cząstką naszych najszczęśliwszych dni. Razem pracowaliśmy, śmialiśmy się, wypełniali wiele długich wieczorów. Nic nigdy nie zastąpi straconego towarzysza. Nie można stworzyć sobie starych przyjaźni. Nie ma ceny skarb tylu wspomnień, tylu trudnych godzin, tylu waśni, pojednań, porywów zmysłów. Takie przyjaźnie nie są do odtworzenia.
Chociaż wiemy, że śmierć jest tylko zakończeniem ziemskiej wędrówki, to jednak tak po ludzku, czujemy głęboki smutek, że już więcej nie spotkamy Cię na naszych życiowych morskich szlakach.
Pozostaje nam w pamięci człowiek – żeglarz. Człowiek o wyjątkowej umiejętności jednania ludzi. Pozostanie w naszej pamięci jako kapitan swojej ,,Stosiówki”. Wobec nikogo nie przeszedł obojętnie. Dbał o wszystko i wszystkich. Troszczył się o żeglarzy jak ojciec o dzieci, najbardziej zaś o ubogich, zagubionych, bezsilnych. Kochany Zbyszku to Ty widziałeś naszą radość i wzruszenie. To Ty pocieszałeś, wzbudzałeś nadzieję i ocierałeś łzy.
Wielu z nas jeszcze czuje Twój mocny, serdeczny uścisk dłoni i widzi spokojną, łagodną i uśmiechniętą twarz. Te i wiele innych obrazów pozostanie w naszej pamięci. Ale przede wszystkim pozostanie w naszych sercach całe Twoje dziedzictwo duchowe, które pozostawiłeś po sobie. Nigdy nie zapomnimy Twoich planów i marzeń, hasła co jeszcze można zrobić. To z Twoich twórczych marzeń zrodziły się takie przedsięwzięcia jak: rejsy, regaty, konkursy, gale. Jeszcze niedawno planowaliśmy Ogólnopolskie Otwarcie Sezonu Żeglarskiego w Kołobrzegu. Rozmawialiśmy o zabytkowym żaglowcu Kapitan Głowacki.
Zbyszku gdyby łzy Twoich przyjaciół miały moc przywracania do życia byłbyś dalej pośród nas. Gdyby nasze modlitwy miały moc wskrzeszania razem z nami radowałbyś się z przypadających za dwa miesiące 73 urodzin.
Nasz Pan widać miał swój plan, powierzając Ci nowe zadania.
Żegnając Cię, drogi Zbyszku swoją wdzięczność dla Ciebie możemy wyrazić tylko poprzez słowa:
Stary port się powoli układał do snu
Świeża bryza zmarszczyła morze gładkie jak stół
Stary rybak na kei zaczął śpiewać swą pieśń
Zabierzcie mnie chłopcy, mój czas kończy się.
Fiddlers Green to kraina do której zmierzają wszyscy żeglarze.
Tam delfiny figlują w wodzie czystej jak łza,
A o groźnym Hornie zapomina się tam.
Ty Zbyszku wziąłeś swój sztormiak i sweter
Oddałeś cumy na ląd.
Ostatni raz spojrzyj na swój port
Pozdrów naszych kolegów,
Powiedz, że dnia pewnego spotkamy się wszyscy tam w Fiddlers Green.
Kaphornowcy